bjag

napisał o Aviator

W angielskim istnieje określenie „larger than life” (dosł. „większy niż życie”) oznaczające kogoś, kto przerasta swoje otoczenie; kto odciska piętno w kulturowej pamięci wielkimi dokonaniami; kto posiada przepotężną charyzmę połączoną niekiedy z ekstrawaganckim stylem bycia. Termin ten, na ile potrafię ocenić, jest całkowicie wyzbyty z ironii. Konotuje uznanie w stanie czystym. Wśród wszystkich amerykańskich magnatów – może nawet wśród wszystkich amerykańskich milionerów – Howard Hughes zasługuje na miano „większego niż życie” najbardziej. Oddziedziczył majątek po ojcu-wynalazcy (Hughes senior zarobił krocie na wiertle naftowym), a potem prawie wszystko, czego się dotknął, przemieniało się w złoto. Był reżyserem i producentem filmowym, konstruktorem samolotów, pilotem-oblatywaczem, inwestował w nieruchomości. Był również chory psychicznie. Martin Scorsese nie szczędzi swojemu biopikowi rozmachu, a Leonardo DiCaprio tworzy mistrzowską kreację, lecz sam film jest o całą godzinę za długi.