bjag

napisał o Okja

Introwertyczna dziewczynka dorasta z dziadkiem na położonej na malowniczym odludziu farmie. Towarzyszką jej zabaw jest inteligentna, zmutowana świnka (wielkości hipopotama). Po upływie kilkunastu lat o zwierzę upominają się prawowici właściciele, czyli Niecna Koroporacja Biogenetyczna, która chce przerobić Okję na soczyste schaby. Mija wyrusza swojej pupilce z odsieczą. Jeśli po powyższym streszczeniu wyobraziliście sobie familijną produkcję a'la „Beethoven” z przewidywalnym zakończeniem – mylicie się. „Okja” nie łamie co prawda konwencji do końca, ale tak jak każdy inny film genialnego Koreańczyka Bonga Joon-ho okazuje się przemyślną gatunkową hybrydą. Postacie są tu na przykład rodem z Andersona, choć na szczęście nie krygują się aż tak bardzo. Wspaniała jest Tilda Swinton w roli bezwzględnej CEO, niepokojący jest Paul Dano jako (socjopatyczny?) obrońca praw zwierząt. „Okji” daleko do wegetariańskiego moralitetu, ale końcowe sceny wywołują precyzyjnie wyliczoną przez reżysera odrazę.