bjag

napisał o 21

Rok 2017 r. zapisze się w historii kina jako ten, w którym zdemaskowany został Kevin Spacey. Przez ostatnich dwadzieścia lat zafascynowani jego kreacjami widzowie zastanawiali się, jak to możliwe, że taki sympatyczny facet – bo przecież każdy aktor z założenia jest miły – potrafi tak przekonująco wcielać się we wrednych, śliskich typów. W końcu wyszło szydło z worka: Spacey nigdy w gruncie rzeczy nie musiał udawać. Po prostu okresowo wymieniał charakter biseksualnego drapieżnika na emploi morderców lub skorumpowanych prezydentów. Zła energia złej energii pokrewna. W „21” zagrał natomiast apodyktycznego profesora matematyki i hazardzistę, który wymyśliwszy statystycznie niezawodną metodę wygrywania w blackjacka zarabia grube pieniądze w Las Vegas rękami swoich najzdolniejszych studentów. Scenariusz oparty na faktach jest miałki, chociaż film ogląda się nieźle ze względu na kasynową tematykę i solidną obsadę. Obok Spaceya zagrali Jim Sturgess (jako student) i Laurence Fishburne (badguy).